Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


czwartek, 3 marca 2011

Sztokholm: dzień 1, cześć 2

Po przejściu przez Stromborn dostaliśmy się na Stadsholmen. Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy na wyspie był oczywiście ogromny i bardzo masywny Zamek Królewski: Kungliga Slottet. Zwiedzanie zamku rozpoczęliśmy od wejścia na taras, z którego rozpościerał się widok na Helgeandsholmen oraz Kungsträdgarden. Droga na taras jest bardzo stroma. Zimą, gdy kostka brukowa pokryta jest lodem droga na górę jest wyjątkowo ślizga. My jednak jako wprawieni w boju podróżnicy sprawnie dostaliśmy się na górę. Większy problem stanowiło zejście po lodowej nawierzchni, ale i tu poradziliśmy sobie bez większych problemów. Kolejnym punktem zwiedzania Gamla Stan (starego miasta) był również taras, tym razem z widokiem na Szwedzki Parlament. W oddali można zobaczyć również masywną bryłę budynku T-Centralen. Następnie ruszyliśmy zwiedzać wąskie i pełne uroku uliczki Gamla Stan. Byłem wniebowzięty. W życiu nie sądziłem, że znajdę się w tym miejscu z dwiema tak wspaniałymi osobami. Dotarliśmy na plac przed muzeum Nobla, tam „zachwyciła” nas udekorowana świąteczna choinka. Kiedyś usłyszałem (nie pamiętam niestety gdzie), że Sztokholm to najpiękniej udekorowane świątecznie miasto. O ile Kungsträdgarden nie było całkiem złe, tak choinka o której wcześniej wspomniałem całkowicie odmieniła mój pogląd o świątecznych dekoracjach w Sztokholmie. Choinka ta była udekorowana jedynie kilkoma białymi, okrągłymi lampkami, co wyglądało krótko mówiąc żałośnie. Na forum polonii szwedzkiej dowiedziałem się, że najpiękniejsza i największa choinka znajduje się na Skeppsbron (nabrzeżu przy którym cumują statki – restauracje). Jednak i to miejsce nie zachwyciło nas (już gdańska choinka jest o wiele piękniejsza). Mimo że była dopiero 18:00 robiło się co raz bardziej zimno. Tak więc weszliśmy w jedną z wąskich ulic kierując się w stronę środka starego miasta. Po drodze przy jednym z wielu sklepów z pamiątkami zauważyliśmy flagę Szwecji. Bez wahania zrobiliśmy sobie pod nią pamiątkowe zdjęcia. Idąc Osterlanggatan zauważyliśmy tabliczkę pamiątkową na której było napisane „w tym domu mieszkał Karol Linneusz” razem z Weroniką (jako absolwenci klasy geograficznej) za pozowaliśmy do zdjęcia. Wędrując przez Gamla Stan, szczęśliwym trafem znaleźliśmy się przy Märten Trotzgis Gränd : najwęższej ulicy Sztokholmu (oraz jednej z węższych w Europie). Ma ona bowiem jedynie 0,9 m. szerokości. Co najdziwniejsze przy tej ulicy znajdują się również drzwi do kilku mieszkań. Spacerując główną ulicą starówki jaką jest:Stora Nygatan dotarliśmy do mostu nad autostradą. Kierując się w lewo weszliśmy na wyspę kościołów: Riddarholmen. Spacerując obok sztokholmskiej katedry w podziemiach której znajdują się ciała szwedzkich królów dotarliśmy na brzeg jeziora, skąd mieliśmy wspaniały widok na jezioro oraz położone na nim wyspy. Jednak szczególną uwagę przykuł budynek sztokholmskiego ratusza w którym to co roku w grudniu przyznawana jest nagroda Nobla. Budynek ratusza swoją konstrukcją nawiązuje do dzwonnicy św Marka w Wenecji, co jeszcze bardziej potwierdza to, że Sztokholm jest prawdziwą Wenecją północy. Spacerując Wrangelska Backen nie spotkaliśmy prawie nikogo, za wyjątkiem pani z psem. Było nam bardzo zimno, wspólnie podjęliśmy decyzję o powrocie do Norsborg. Na szczęście na stację T-Bana Gamla Stan nie mieliśmy daleko. Tak więc szybko znaleźliśmy się w ciepłym pociągu czerwonej linii metra. Po półgodzinnej podróży wysiedliśmy na stacji, po drodze wstąpiliśmy również do sklepu aby kupić chleb. Zamiast tego ze sklepu wyszliśmy z opakowaniem kwaśnych żelek oraz czekoladowych pralinek. U Pani Hani zostaliśmy poczęstowani kolacją oraz gorącą herbatą, która szybko nas rozgrzała.