Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


czwartek, 14 kwietnia 2011

Sztokholm: dzień 2: Zamek, Muzeum Narodowe, Kaknastornet

Po wejściu na Kungliga Slottet (Zamek Królewski) zakupiliśmy łączony bilet w cenie 70koron, by móc zwiedzić zarówno Museum Tre Kronor (które jest pamiątką po twierdzy która istniała w tym miejscu przed wybudowaniem zamku) oraz Apartamenty Królewskie, jednak jak się później dowiedzieliśmy w dniu naszego pobytu w Szwecji apartamenty były nieczynne! Po zwiedzeniu Muzeum Tre Kronor w którym szczerze mówiąc nie było nic ciekawego przeszliśmy na wystawę pamiątek po ślubie Jej Królewskiej Wysokości Księżniczki Wiktorii z Jego Wysokością Księciem Danielem. Jedyne co zwróciło moją uwagę na tej wystawie był wspaniały wystrój sali oraz bardzo bogato zdobiona porcelana wykonana specjalnie z okazji ślubu. Lekko zawiedzeni (ale przynajmniej ogrzani) podziwialiśmy widok na Ridarhusset roztaczający się z tarasu widokowego przy zamku. Kolejnym punktem wyprawy było Muzeum Narodowe, gdzie bardzo chciałem zobaczyć pamiątki pochodzące z okresu potopu szwedzkiego. W drodze do muzeum zatrzymaliśmy się na tarasie zamku z którego roztaczał się widok na całą bajecznie wyglądającą Helgeandsholmen (wyspa na której znajduje się budynek Parlamentu Szwedzkiego). Po wykonaniu paru zdjęć ruszyliśmy do muzeum. Gmach muzeum jest chyba (zaraz po zamku królewskim) najlepiej chronionym miejscem w Szwecji, ponieważ aby dostać się do sal wystawowych trzeba najpierw zostawić w szatni wszelkiego rodzaju plecaki, aparaty, kurtki oraz płaszcze. Bilet wejściowy kosztował nas po 80koron za osobę (nie licząc 10 SEK za wieszak na kurtki). Były to chyba najlepiej wydane pieniądze w stolicy Szwecji. Wystawy z poszczególnych okresów historii kraju były naprawdę bogate. Najciekawsza moim zdaniem była wystawa opowiadająca o sztuce współczesnej Szwecji. Jak wiadomo sztuka współczesna budzi bardzo mieszane uczucia, tak było i tym razem. Co może mieć wspólnego ze sztuką wiertarka, krzesło lub maszyna do szycia?! W każdym bądź razie... Na kolejnych piętrach muzeum podziwialiśmy obrazy Rembrandt'a, Rubensa, Goya, Renoir'a, Degas'a oraz Gauguin'a. Z powodu ograniczonego czasu mogliśmy jedynie przebiec przez ten ogromny gmach nie zastanawiając się nad przekazem dzieł znajdujących się w muzeum. Po duchowej uczcie jakiej doznaliśmy oglądając obrazy wspomnianych już wcześniej twórców nadszedł czas na niespodziankę którą szykowałem Natalii i Weronice. Aby dostac się pod Kaknastornet musieliśmy dojechac autobusem nr 69. po długim oczekiwaniu nadjechał autobus, dziewczyny do samego końca nie wiedziały co za niespodziankę zaplanowałem. Dowiedziały się o tym dopiero pod samą wieżą. Jednak jak to niekiedy bywa niespodzianka nie udała się, ponieważ cena wejścia na wieżę była wyższa niż ta, którą znalazłem w internecie (bilet kosztował 40koron!). Z powodu ograniczonego budżetu dziewczyny zaproponowały abym pojechał sam. Dziękuję wam! Niechętnie pojechałem sam windą na szczyt 155m wieży. Podróż na górę była niezwykle krótka (około minuty). Widok na szczycie trzeba przyznać, był niesamowity. Początkowo obszedłem całe piętro restauracji, gdzie przeciskając się pomiędzy goścmi jedzącymi niesamowicie drogie potrawy fotografowałem widoki. Następnie przeszedłem piętro wyżej, na odsłonięty taras. Było bardzo wietrznie i zimno, na szczycie byłem sam. Chcąc wrócic jak najszybciej do dziewczyn zrobiłem zdjęcia i wróciłem na dół. Do centrum dostaliśmy się równie szybko jak dojechaliśmy na miejsce. Teraz naszym celem było po raz kolejny niezwykłe muzeum miasta do którego dostaliśmy się autobusem oraz metrem (z przesiadką na T-Centralen gdzie natknęliśmy się na pokojową manifestację mniejszości tureckiej). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz