Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


niedziela, 17 kwietnia 2011

pożegnanie z krajem marzeń...

Ostatniego dnia w Szwecji obudziliśmy się bardzo wcześnie. Pomimo to za oknem było już jasno. Samolot mieliśmy o 13 z oddalonego o 100km od Sztokholmu lotniska Nykoping Skavsta. Aby móc spokojnie ze wszystkim zdążyć umówiliśmy się z Panią Hanną na godzinę 11. Na zwiedzenie Starego miasta i Gondolen mieliśmy ok 5godzin. Pierwszym celem tego niedzielnego, deszczowego poranka było dla nas Gondolen skąd mogliśmy całkowicie za darmo "rozkoszować" się panoramą na północny Sztokholm (gdyby tylko nie ta mgła i chmury!) Następnie mieliśmy wybrać się na stare miasto. Pojechaliśmy tam jednak przez T-Centralen, gdyż okazało się, że Weronika potrzebuje odwiedzić sklep z pamiątkami przy T-Centralen. Stąd na stare miasto jest już tylko parę kroków. Przechadzając się wąskimi, urokliwymi uliczkami Gammla byłem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi (byłem w miejscu o którym marzyłem całe życie z dwiema wspaniałymi przyjaciółkami). Na starym mieście prócz rozkoszowania się szwedzką architekturą mieliśmy również jeszcze jedno zadanie. Znaleźć krasnala ukrywającego się na dziedzińcu jednej z kamienic Gammla. Niestety, nie udało się nam go znaleźć... Co prawda to prawda nie udało nam się nawet wejść na dziedziniec żadnej z kamienic, ale próbowaliśmy:)  Spacerując bez celu znaleźiśmy się na placu obok muzeum Nobla. Po zachodniej stronie placu znajdowało się to, czego cały czas szukałem (wcześniej dziwnym trafem nie zauważyłem). Chodzi o kamienicę ze wspaniałą czerwoną fasadą. Nie wiem dlaczego, sztokholmskie stare miasto nie mogło by dla mnie istnieć bez czerwonej kamienicy położonej przy placu Stortorget tak jak Gdańska nie wyobrażam sobie bez ulicy Kaletniczej. Po szybkiej sesji fotograficznej musieliśmy opuścić moją Mekkę i udać się na Norsborg... W drodze powrotnej byłem niesamowicie smutny i jednocześnie zawiedziony. Smutny: ponieważ widmo powrotu do Polski było co raz wyraźniejsze a zawiedziony, ponieważ oczekiwałem od Sztokholmu czegoś więcej... może oczekiwałem zbyt wiele? Lecz pisząc to czuję ogromną tęsknotę za tym miastem za Szwecją oraz za osobami z którymi tam byłem... Wracając do drogi powrotnej.. idąc do mieszkania Pani Hanny po drodze postanowiliśmy zajść jeszcze do sklepu aby kupić niesamowicie słodkie czekoladki oraz żelki na drogę do Polski.  Po zakupach zgodnie z planem (a nawet odrobinę wcześniej) wróciliśmy do domu. Szybkie pakowanie, ostatnia kromka słodkiego chleba ze słonym masełkiem na pożegnanie i w drogę na lotnisko. Jadąc autostradą pogoda znacznie się pogorszyła. Szwecja żegnała nas ulewą. przed godziną 12 znaleźliśmy się na lotnisku. W tym miejscu chcielibyśmy razem z Natalią i Weroniką najserdeczniej jak tylko możemy podziękować Pani Hannie za prawdziwie polską gościnność. Wracając do lotniska... Po pożegnaniu nadszedł czas na kontrolę bezpieczeństwa. I tu, muszę przyznać popisałem się niesamowicie:)  zapomniałem, że masło które kupiliśmy nie może być przewożone w bagażu podręcznym (wiecie... masło w moim bagażu na pewno było ładunkiem wybuchowym) tak więc (o ile dobrze pamiętam) 40koron szwedzkich za 2 masła wylądowało w koszu na śmieci. W strefie odlotów zaskoczyły mnie budki, w których jak się okazało można było palić. Skavsta była pierwszym lotniskiem na którym spotkałem się z czymś tak pożytecznym. Wielu zestresowanych podróżników potrzebuje czasem zapalić ze zdenerwowania. My jednak szybko ustawiliśmy się w kolejce do naszego samolotu linii Wizzair. Nim się obejrzeliśmy jak wylądowaliśmy w Gdańsku gdzie przyjechał po nas Cytrynką kolega Damian którego również pozdrawiam. Po krótkim ogarnięciu się w domu dziewczyny pojechały dalej do Słupska a ja zostałem ze wspomnieniami z najwspanialszego kraju świata!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz