Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


poniedziałek, 7 lutego 2011

Barcelona dzień 5, cześć 1: Gaudi

Ten dzień, tak jak i poprzednie rozpocząłem bardzo wcześnie. Zaraz po krótkiej porannej toalecie pojechałem metrem w kierunku północnych dzielnic miasta Barcelony. Wysiadłem na stacji Lesseps. Na powierzchni przywitała mnie bardzo nowoczesna i surowo wyglądająca architektura: dziwnie wyglądające stalowe konstrukcje (szkielet prostopadłościanu, suwnicy). Celem mojej podróży w te dzielnice miasta był Park Guell będący Mekką fascynatów architektury Gaudiego. Lecz nim dotarłem do samego ogrodu musiałem przejść około kilometr wzdłuż Travessera de Dalt oraz Carrer de Larrard pnącą się do samego ogrodu znajdującego się na wyniosłym wzgórzu. Wracając do drogi w kierunku parku. Znajdowałem się w dzielnicy mieszkaniowej Barcelony. Dziesiątki ludzi szukających autobusu do centrum miasta przewijało się wzdłuż zatłoczonej, bardzo ważnej arterii komunikacyjnej północno - zachodniej Barcelony. Jak przystało na Barcelonę, również ta część miasta posiadała niezwykłą architekturę. Hiszpańskie bloki mieszkalne w niczym nie przypominają swoich polskich odpowiedników. Każdy budynek wygląda inaczej. Chodzi tu o kolory (przeważającymi barwami jest brąz i biel) oraz o bryły budynków. Po dotarciu do Parc Guell nie mogłem uwierzyc własnym oczom. Tylu barw oraz najróżniejszych kształtów nie widziałem nigdy dotąd. Wejścia do parku strzegą dwa niesamowite budynki z białymi dachami w bardzo dziwnym kształcie. Zaraz po wejściu do parku (było to około 8.30) znalazłem się na placyku, nie było tam nikogo ponieważ główna atrakcja ogrodu: dom mistrza Gaudiego otwierany był o 10.00.na wprost mnie znajdowała się fontanna ze słynną figurką kolorowej salamandry, stworzoną z mozaiki. Po oby dwóch stronach fontanny znajdują się schody wiodące w górę, do tarasu widokowego. Taras widokowy położony jest na platformie, którą podtrzymują masywne kolumny. Postanowiłem sprawdzić czy coś ciekawego znajduje się pod tarasem. Nie zawiodłem się. Okazało się, że pomiędzy kolumnami pewien hiszpański muzyk postanowił pograć tam na gitarze. Jego gra była niesamowita. Dźwięki gitary przepięknie rozbrzmiewały w tym miejscu. Spokojna iście hiszpańska melodia w ogrodzie hiszpańskiego mistrza architektury! Czułem się jak w niebie! Napawając się dźwiękami gitary nie mogłem wyjść z podziwu dla tego miejsca. Gdy spojrzałem na zegarek była 9.20. postanowiłem więc nagrodzić gitarzystę skromnym datkiem. okazało się jednak, że gra on tu nie z chęci zarobienia pieniędzy lecz z czystej miłości do muzyki. Kolejnym punktem zwiedzania ogrodu był wspomniany wcześniej taras. Z tegoż tarasu roztaczał się niesamowity widok na miasto. Nie dziwię się, że Gaudi czuł się w tym miejscu tak dobrze. Miał tu wszystko, piękne widoki do czerpania inspiracji oraz ciszę i spokój. Wracając do tarasu... był to obszerny plac opasany niesamowicie wyglądającą, długą ławką, która służy również jako gzyms przestrzeni znajdującej się poniżej. Ławka ta ma niezwykły kształt. Cała jest pofalowana. Oparcie dla siedzących stanowi oczywiście przepiękna mozaika. Po krótkiej sesji fotograficznej na tarasie ruszyłem dalej, w górę. Tam znalazłem się we właściwej części ogrodu pełnej zieleni. Po drodze minąłem pewnego hiszpańskiego staruszka czytającego książkę. Gdy przechodziłem obok niego pozdrowił mnie serdecznym ¡Hola senior!odpowiedziałem mu tym samym i poszedłem dalej, do budynku w którym mieszkał mistrz. Jak to przeważnie bywa, pałacyk Gaudiego zaprojektował inny artysta. Wyraźnie to widać, ponieważ budynek ten znacznie odbiega od wizji architektonicznych Gaudiego swoją prostotą. Zbliżała się godzina 10. wtedy moim oczom ukazał się makabryczny widok. Mianowicie przez park biegła grupa kilkudziesięciu ciemnoskórych mężczyzn z prześcieradłami na plecach w których znajdowały się pamiątki. Biegli oni, by zając jak najlepsze miejsca. Przedzierali się przez zarośla depcząc trawniki i nie zważając na nic. Jeśli chodzi o handlarzy pamiątkami zastanawia mnie jedno. Dlaczego w Barcelonie sprzedają oni figurki Wieży Eiffla?! Wracając do pałacyku Gaudiego. O 10.00 wszedłem do środka, cena zwiedzenia domu mistrza wynosiła zaledwie 5 euro. Bez zastanowienia zapłaciłem za bilet i zostałem zaprowadzony na piętro, gdzie mieszkał kiedyś Antonio Gaudi. Wystrój domu w niczym nie przypominał jego secesyjnych dzieł architektonicznych. W domu Gaudiego miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć portret mistrza. Sądziłem, że człowiek mający tak niesamowite pomysły nie może wyglądać jak wszyscy inni, lecz okazało się, że Gaudi był poczciwym, zwykłym człowiekiem. w pokoju w którym pracował Gaudi miałem okazję zobaczyć jego własnoręczne szkice oraz biurko przy którym tworzył swoje budzące do dziś podziw projekty. Po wyjściu z pałacu otrzymałem plan ogrodu. Postanowiłem więc zobaczyć kamienny most. Niestety okazało się, że był on w trakcie remontu i mogłem oglądać go jedynie z daleka. Spoglądając na plan ogrodu doszedłem do wniosku, że nic ciekawego już tu nie zobaczę. Wróciłem następnie na taras widokowy na którym znajdował się już tłum ludzi oraz handlarzy pamiątek. To miejsce wygląda zdecydowanie lepiej gdy nie ma tu nikogo. Wychodząc z parku wrażenie zrobiły na mnie kamienne arkady położone wzdłuż skał. Kolejnym miejscem, które chciałem zobaczyc była Aleja Gaudiego łącząca Sagrada Familia ze szpitalem św. Pawła. Wzdłuż całej alei znajdują się latarnie uliczne, zaprojektowane przez Antonio Gaudiego. Charakterystycznym elementem tegoż artysty jest również kula. Co widać na alei poświęconej artyście (wzdłuż krawężników znajdują się betonowe kule). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz