Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


niedziela, 20 lutego 2011

Pewnego listopadowego wieczora, gdy byłem akurat w Nowogardzie wpadłem na pomysł. Nadchodzi zima, trzeba by gdzieś polecieć! Teraz pytanie gdzie. Odpowiedź przyszła sama. Skandynawia! Ale gdzie konkretnie? W pierwszej chwili chciałem polecieć poza koło podbiegunowe, by móc zobaczyć zorzę polarną. Jednak odstraszyły mnie ceny biletów. Myślałem o Narvik lub o Rovaniemi. W końcu trafiłem na stronę tanich linii lotniczych. Znalazłem bilet do Oslo za 48zł w dwie strony. Zacząłem czytać dalej, bilet do Sztokholmu 60zł w dwie strony. miałem do wyboru. Tańszy lot do stolicy Norwegii, lub droższy lot do stolicy Szwecji. Jako że Szwecja była moim największym marzeniem od niepamiętnych czasów wybór był oczywisty. Podczas wyszukiwania najkorzystniejszych ofert lotu rozmawiałem z przyjaciółką Natalią. Zaproponowałem jej wspólny lot. Miała dać odpowiedź następnego dnia. Zgodziła się i zaproponowała, by leciała z nami również jej siostra (również moja przyjaciółka Weronika). Zgodziłem się bez dłuższego namysłu. Kolejnego dnia, już w Sopocie zamawiałem bilety. Okazało się, że kosztują one 60 zł, lecz koszt przelewu to 40zl za osobę. Jako że byliśmy już pozytywnie nastawieni na ten wyjazd, mogłem zarezerwować bilety. W grudniu wziąłem się za poszukiwanie pokoju w Szwecji. Ceny noclegów nie zachęcały do skorzystania z nich. Dowiedziałem się przypadkowo o idei Couchsurfingu. Niestety, na moje pytania o wolną kanapę zawsze dostawałem odpowiedzi „nie będzie mnie w tym czasie w Szwecji”. Cóż, musiałem poradzić sobie inaczej. Postanowiłem napisać ogłoszenie na forum Polonii Szwedzkiej. Tematem ogłoszenia było hasło „poszukuję kawałka podłogi dla trójki studentów z Polski” nie sądziłem, że ktoś odpisze. Po krótkim czasie otrzymałem emalia od Pani Hanny z Norsborg (dzielnica Sztokholmu), która zaoferowała swoją pomoc. Okazało się, że Pani Hanna zamierza na święta przylecieć do Polski, do Gdańska. Pomyślałem, że będzie to bardzo dobra okazja by poznać się osobiście. Tak też się stało, zaoferowałem się, że odbiorę Panią Hannę wraz z jej młodszą córką z lotniska i zawiozę do Człuchowa (jechałem do Nowogardu, więc miałem po drodze). W czasie jazdy okazało się, że jest to bardzo sympatyczna osoba. Na pożegnanie otrzymałem 3 korony szwedzkie. Na szczęście dla Natalii, Weroniki oraz dla mnie. Warunki panujące wtedy na drogach były straszne, lecz niezłomna cytrynka dowiozła nas do Człuchowa a następnie mnie do Nowogardu. Po świętach w domu na sylwestra pojechałem przez Słupsk (gdzie zabrałem ze sobą Kasię Grzybicką oraz Olę inaczej zwaną „Mała”) i pojechaliśmy przywitać wspólnie nowy 2011 rok. Przywitaliśmy go na plaży w Sopocie. Miałem wtedy nadzieję, że nowy rok będzie równie wspaniały jak ten który odchodzi.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz