Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


środa, 16 lutego 2011

Barcelona dzień 6, cześć 2

Na falochronie spędziłem około 2 godzin. Spało mi się bardzo przyjemnie. Obudzili mnie głośni wędkarze idący na koniec falochronu. Leżałem tam jeszcze dłuższą chwilę rozmyślając nad swoim życiem. Następnie ruszyłem na Forum de Barcelona. Jest to nowa dzielnica niesamowicie wyglądających budynków, oryginalnej architektury oraz ciekawie zaprojektowanej przestrzeni. Do Forum dostałem się pieszo, metrem oraz tramwajem. Pieszo przeszedłem z portu do stacji żółtej linii metra Poblenou. Po drodze widziałem ciekawą architekturę dawnej wioski olimpijskiej. Jednak w niczym to wioski nie przypomina. Przy szerokich, zielonych ulicach stoją kilku piętrowe budynki o jasnych fasadach. Było tu bardzo pusto, prócz starszej pani z psem nie spotkałem nikogo. Dotarłem do metra, chcąc dostać się na tramwaj musiałem wysiąść na stacji Selva del Mar. Po wyjściu z metra nie wiedziałem za bardzo w którą stronę mam się poruszać. Na szczęście znalazły się sympatyczne hiszpanki, które pomogły mi odnaleźć drogę. Byłem pod wrażeniem widząc architekturę tego miejsca. Chciałem przyjechać do Forum, by móc że tak powiem ogarnąć to miejsce, ponieważ wieczorem miałem zamiar przyjechać tu na koncert Goldfrapp. Miejsce było pełne przestrzeni. Szeroka Diagonal właśnie w tym miejscu ma swój koniec. Największe wrażenie zrobił na mnie bardzo wąski wieżowiec ze szkła wzmacniany białym szkieletem z tworzywa sztucznego. Obok tegoż wieżowca stał masywnie wyglądający budynek z czarnego kamienia w którym mieści się centrum handlowe. Postanowiłem odwiedzić to centrum. Wewnątrz nie było prawie nic niezwykłego, poza uniwersalną ładowarką do telefonów. Niezwykłe było to, że każdy w trakcie zakupów mógł podładować sobie telefon komórkowy niezależnie od marki. Przypadkowo zabrałem ze sobą tego dnia telefon, więc postanowiłem w końcu go włączyć aby sprawdzić czy ładowarka rzeczywiście działa. Po włączeniu telefonu okazało się, że jest już dość późno więc ruszyłem na przystanek tramwajowy. W międzyczasie odebrałem kilkanaście wiadomości na temat nieodebranych połączeń, życzenia urodzinowe itp... Po drodze na przystanek wstąpiłem do parku, który różnił się od zwykłych parków. Niezwykłe w nim było to, że zamiast drzew znajdowały się tu konstrukcje łączące mozaikę z porcelany, metal kamień oraz roślinność. Orzeźwienie przynosił staw zajmujący blisko połowę powierzchni parku. Chcąc się orzeźwić odbyłem spacer przy samej fontannie. Do centrum dostałem się najpierw tramwajem jadąc na przystanek końcowy (ciutadella) gdzie przesiadłem się na metro i pojechałem na obiad. Zamówiłem obiad, jednak bez coca-coli co najwidoczniej lekko zdenerwowało Kelnerkę – właścicielkę. Nie zamówiłem coli ponieważ bałem się tego, że zabraknie mi pieniędzy (cola kosztowała 3 euro) a chciałem kupić jeszcze prawdziwe kubańskie cygara. W portfelu miałem niecałe 30 euro, więc wolałem zaoszczędzić. Zazwyczaj hiszpanka pracująca w barze była wobec mnie uśmiechnięta oraz bardzo życzliwa. Teraz jednak była bardzo służbowa a z jej twarzy znikł uśmiech. Po obiedzie wróciłem na Ramblas. Tam dalej trwała parada, którą widziałem przed południem, jednak tłumy były jeszcze większe niż poprzednio. Ten spacer wzdłuż Ramblas zacząłem od kolumny Kolumba, szedłem (raczej przeciskałem się) pomiędzy ludźmi oglądając paradę oraz słuchając orkiestry oraz bębniarzy. Po dotarciu na Piazza Catalunya byłem w szoku. Pod sceną trwał taniec (polegający na kręceniu się w kółko) mężczyzn pomalowanych na zielono i trzymających kilkumetrowe gałęzie z liśćmi. Obracali się oni wokół człowieka w stroju chrząszcza oraz pomarańczowo - czerwonego czegoś, co trzymało w rękach sztuczne ognie. Kolejnym miejscem, które odwiedziłem, był sklep z pamiątkami. Chciałem kupić sobie koszulkę. Ceny koszulek były bardzo wygórowane. Było to 28 euro. Sprzedawca widział, że nie mam niestety takiej gotówki. Zaproponował więc 14 euro. Powiedziałem, że nie mam tyle więc nie mogę jej kupić. Sprzedawca ten (pochodzący z bliskiego wschodu) sprzedał mi ją za 7 euro! Po udanej transakcji poszedłem do hostelu aby pożegnać się z Jenną, postanowiłem ją odprowadzić na stację Barcelona Estacio Sants . Wieczorem chciałem zobaczyć Torre Agbar, położoną przy Diagonal. Chciałem zobaczyć ten wieżowiec ze względu na jego nocne oświetlenie. Za dnia jest to niczym nie wyróżniający się wieżowiec, jednak nocą oświetlenie jest bajeczne. Budynek z granatowego staje się w przeciągu chwili niebiesko – czerwony. Na niebieskim tle można rozpoznać Sagrada Familia. Torre Agbar nocą możecie zobaczyć tutaj. Następnie wybrałem się na koncert światowej gwiazdy muzyki elektronicznej jaką jest Goldfrapp, znacie ją na pewno z piosenki Rocket. Koncert organizowany przez MTV Espania zakończył się pokazem sztucznych ogni. W czasie koncertu miałem okazję napić się hiszpańskiego piwa jakim jest Estrella oraz prawdziwego Mojito. Po koncercie wróciłem do hostelu na ostatni nocleg w stolicy Katalonii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz