Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


niedziela, 27 października 2013

Szwajcaria

Następnego dnia wcześnie rano (o 6:20) musiałem wyjechać metrem ze stacji Crocetta na pociag do Szwajcarii odjeżdżający z Milano Galibardi. Obawiałem się, że rano nie będzie miejsca gdzie mógłbym napić się cappuccino oraz zjeść coś na śniadanie. Okazało się jednak że pobliska kawiarnia "u starszego włocha" była otwarta od 5:30. Zjadłem więc rogalika i zapijajac go przepysznym cappuccino chłonąłem klimat tego miejsca. W tej maleńkiej kawiarence zwykle pijają jedynie stali lokalni klienci którzy pewnie mało mają do czynienia z rzeszami turystów odwiedzajacych Mediolan.
Do stacji metra czekał mnie jeszcze parominutowy spacer, jednak 2dni wcześniej zakupilem bilet uprawniający mnie do przejazdów wszystkimi środkami transportu na terenie miasta (5,50E za 48h bilet) więc szybko wskoczyłem do nadjeżdżającego leciwego tramwaju. Równie dobrze mógłbym przejść ten odcinek pieszo, jednak na skutek majowych upałów dzień wcześniej nabawiłem się odcisków na stopach podczas intensywnego zwiedzania miasta. Po dotarciu na Milano Galibardi (metrem z przesiadką na Centrale M2) szybko znalazłem swój pociag do przygranicznego szwajcarskiego miasteczka Chiasso. Jadąc pociągiem bałem się, jak skończy się ten dzień ponieważ przede mną był godzinny spacer po Szwajcarii, 12 godzin w Bergamo następnie wieczorny lot do Liverpoolu skąd pociąg do Wakefield miałem dopiero o 4 nad ranem. Wracając do szwajcarskiego epizodu... Na wizytę w Chiasso przeznaczyłem jedynie godzinę, ponieważ chciałem spędzić jak najwięcej czasu w mieście marzeń: Bergamo. Chiasso do którego jechałem, to miasteczko w którym dawniej znajdowało się szwajcarsko-włoskie przejście graniczne Chiasso-Como. Pomimo bliskości Włoch miasteczko zachowało swój szwajcarski klimat. Na deptaku zaraz po wyjściu z dworca uderzyła mnie cisza oraz ilość placówek bankowych, aptek, pracowni zegarmistrzow oraz kantorów... No tak! Szwajcaria- kraina banków i zegarków! Spacerując po miasteczku słuchałem piosenki zespołu Farben Lehre "Szwajcaria". W piosence padają słowa "ktoś powiedział o Szwajcarii, w tym kraju chce się żyć" Zgadzam się z tymi słowami! Na twarzach wszystkich ludzi widać było jedynie szczery uśmiech. Jak tu nie być szczęśliwym mieszkając w tak pięknym miejscu u podnóża Alp. 6/5/2011 w swoich pierwszych "zapiskach z podróży" napisałem "niebawem wrócę do Chiasso i nad przepiękne Lago di Como" Jak sobie obiecałem, tak zrobiłem... 3miesiące później wróciłem tu, nie sam. Po godzinnym spacerze wzdłuż deptaku do dawnego przejścia granicznego musiałem szybko wracać na pociąg z powrotem do Mediolanu na stacje Galibardi. Po godzinnej podróży byłem na miejscu, teraz powrót do metra na stację Centrale skąd o 11:20 jechałem do Bergamo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz