Blog ten stworzyłem by ukazać wszystkim, że marzenia się spełniają. Nawet te najskrytsze. Chciałbym pokazać wszystkim, że chcieć to móc. Wystarczy tylko odrobina dobrych chęci. Na wszystkie podróże zapracowałem sam na magazynie w Anglii


niedziela, 22 grudnia 2013

Barcelona wyjazd 2, dzień 1. 3.08.2011

Podróż życia rozpocząłem na trasie Wakefield- Leedst. Tym razem nie byłem sam, więc wraz z współtowarzyszką przed wyjazdem na samo lotnisko po drodze zajrzeliśmy na tradycyjne południowoeuropejskie śniadanie w kawiarni Starbucks mieszczącej się przy głównym deptaku w Leeds (tradycyjne południowoeuropejskie śniadanie naszej tradycji oznacza rogalika nadziewanego czekoladą oraz cappucino). Cappucino w Starbucks w centrum Leeds smakowało jak zawsze, a nawet odrobinę lepiej przez okoliczności w których je piłem... Sierpniowe przedpołudnie tuż przed wylotem do Hiszpanii i Włoch z piękną kobietą. Czego chcieć więcej?
Na lotnisko Leeds Bradford dotarliśmy bez większych problemów. Teraz już tylko odprawa i lot!
Niesamowicie podekscytowany oraz mega szczęśliwy nie mogłem doczekać się chwili kiedy znów odetchnę śródziemnomorskim powietrzem. Na lotnisku El Prat wylądowaliśmy przed godziną 18. Dość sprawnie dotarliśmy do centrum miasta. Teraz czekał nas krótki spacer z przystanku autobusowego na Piazza Catalunya do hostelu Mediterranean znajdującego się przy stacji metra Giron. My jednak zamiast przejazdu metrem wybraliśmy 15minutowy spacer. W hostelu Mediterranean nocowałem już po raz drugi i o ile po pierwszym pobycie rok wcześniej poleciłbym to miejsce każdemu tak tym razem było kompletnie inaczej. Jeszcze w Anglii (tnąc koszty) zarezerwowałem 2 łóżka w pokoju 6osobowym, po przyjeździe nie spodziewałem się że dostaniemy pokój bez okna, a co za tym idzie bez dostępu do światła słonecznego! Dostęp do świeżego powietrza w nocy mieliśmy zapewniony jedynie przez nadzwyczaj głośną klimatyzację, która wyziębiała pokój do drakońskich temperatur. Po załatwieniu spraw związanych z meldunkiem oraz wymianą walut przyszła pora na właściwy początek urlopu. Ruszyliśmy więc na spacer głównym deptakiem "Ramblas" w kierunku portu. Wciąż nie mogłem nacieszyć się tym wieczorem, który spędziliśmy nie spiesząc się, siedząc na trawie nieopodal portu jachtowego oraz na plaży Barcelonetta. Na plaży wypiliśmy warzone w Barcelonie piwo Estrella, lekka bryza po gorącym dniu, chłodne piwo, szum Morza Śródziemnego... Czy można chcieć czegoś więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz